Kino u Jerzego – zapraszamy we wtorek 17 października

Zapraszamy wszystkich, tych młodszych i starszych, do „kina u Jerzego”. W każdy trzeci wtorek miesiąca będziemy Państwu umilać wieczory naprawdę dobrym filmem. Następny seans już czeka. Nie może nikogo zabraknąć.

Kiedy? Wtorek, 17 października, godz. 18.45.

Gdzie? Salka przy biurze parafialnym.

Projekcja o rodzinie zamordowanej w 1944 r. przez Niemców za udzielenie pomocy Żydom.

Wstęp? Bezpłatny dla wszystkich.

Co trzeba z sobą zabrać? Uśmiech i pozytywne nastawienie, można również popcorn, coś słodkiego.

Co będzie oprócz filmu i wspaniałego towarzystwa? Herbata i woda z cytryną.

Józef Ulma urodził się 2 marca 1900 r. w Markowej. W 1929 r. rozpoczął naukę w Pilźnie, w szkole rolniczej o specjalności rolnictwo i sadownictwo. Wśród mieszkańców swojej małej ojczyzny, którą na zawsze pozostałą podkarpacka miejscowość Markowa, został zapamiętany jako człowiek głębokiej wiary.
Dnia 7 lipca 1935 r. Józef poślubił Wiktorię Niemczak, która była o dwanaście lat od niego młodsza. Wiktoria zajmowała się dziećmi, domem, miała też przydomowy ogródek, jako że jej mąż po ukończeniu szkoły rolniczej, zaczął propagować uprawę warzyw. Józef założył też szkółkę drzew owocowych, hodował pszczoły i jedwabniki. Udzielał się społecznie, dzielił się z innymi rolnikami swoją fachową wiedzą. W miejscowej szkole razem z jej kierownikiem założyli szkółkę, w której uczył dzieci szczepić drzewka i zakładać sady.
Po tym jak Józef sam złożył aparat fotograficzny, fotografia stała się jego pasją. Zachowało się ok. 1000 zdjęć jego autorstwa, dlatego można go uznać za dokumentalistę tamtych czasów, a szczególnie życia swojej rodziny. Józef posiadał również sporą bibliotekę. Zamiłowanie do wiedzy wyniósł z domu rodzinnego. Nieustannie się dokształcał z periodyków, które prenumerował, więc z myślą techniczną był na bieżąco, co widać po księgozbiorze zachowanym w muzeum w Markowej.
W rodzinie Wiktorii i Józefa przyszło na świat sześcioro dzieci, które przyjęli jako największy dar od Boga: Stasia, Basia, Władziu, Franuś, Antoś i Marysia. Siódme miało się urodzić na wiosnę tragicznego 1944 r.
Pod koniec 1942 r. Ulmowie zdecydowali się na udzielenie pomocy ośmiu Żydom, których ukryli na terenie swojego gospodarstwa. Byli to: Saul Goldman z czterema synami, Gołda Grunfeld i Lea Didner z małą córeczką. Warto wspomnieć iż rodzina Ulmów pomogła jeszcze czterem innym żydowskim kobietom, dla których Józef zorganizował kryjówkę, Wiktoria zaś regularnie dostarczała im żywność. Niestety 13 grudnia 1942 r. w czasie trwającej obławy żydowskie kobiety zostały znalezione, a następnego dnia rozstrzelane przez Niemców.
Nocą z 23 na 24 marca 1944 r. niemieccy żandarmi pod dowództwem Eilerta Diekena wyruszyli z Łańcuta do Markowej. O świcie otoczyli gospodarstwo Ulmów, a następnie wdarli się do ich domu. Najpierw zastrzelono braci Goldmanów, następnie Gołdę Grunfeld. Zamordowano również pozostałych Żydów. Przed domem na oczach dzieci, Niemcy rozstrzelali też Józefa i Wiktorię Ulmów. Przez chwilę zastanawiano się co zrobić z dziećmi, jednak po naradzie Niemcy zdecydowali się ,że je także należy zamordować, „aby wioska nie miała z nimi kłopotu”. W czasie egzekucji zginęło również nienarodzone dziecko Ulmów gdyż Wiktoria była w zaawansowanej ciąży. Najstarsze z dzieci miało 8 lat, zaś najmłodsze narodzone – półtora roku.

Żrodło: Dom Wydawniczy Rafael